Obserwuję, myślę, piszę

Strona główna » Posty oznaczone 'Dom Dziecka'

Archiwa tagu: Dom Dziecka

Kto nie czekał na 2 kreseczki…

Ten nie rozumie co czują potencjalni rodzice, którzy czekają na upragnioną ciążę wiele długich miesięcy. Nie 2, 3, 5, ale raczej 12, 20, 25. Wiele długich tygodni, bolesnych miesięcy. Wiele badań robionych w różnych miejscach, wiele niezrozumienia w publicznej służbie zdrowia, masa wydatków w prywatnej. Wciąż nadzieja, wciąż porażka.

Po wielu próbach nadzieja umiera, pojawia się decyzja o adopcji. Kolejne miesiące tułaczki po warsztatach, tłumaczenie znajomym i rodzinie czemu panie z opieki społecznej wypytują o nich. Podejrzliwe spojrzenia w pracy (trudno każdemu wytłumaczyć o co chodzi). Pytania o zarobki, o współżycie seksualne, o rzeczy, o których czasem z rodziną trudno rozmawiać. Ale wszystko w imię tego, by pokochać wyczekane dziecko… A potem kolejne lata oczekiwania – czasem 2, 3, czasem dłużej. Nieważne, że Domy Dziecka są przepełnione, nieważne, że wiele dzieci czeka na odrobinę miłości. Trzeba czekać. Od wprowadzenia becikowego jeszcze dłużej – bo wiele kobiet nie zostawia niechcianego dziecka w szpitalu – 1000 zł becikowego to zbyt łakomy kąsek. Co prawda potem trzeba czasem to dziecko ratować – mniejszy problem jeśli tylko z niedożywienia, gorzej jeśli z wychłodzenia, głodu i bicia… Ale takie jest życie… Dlatego czasem lepiej dla tych dzieci, gdy taka adopcja ze wskazaniem dochodzi do skutku – choćby wielu było przeciw niej. Uratowanie od bicia i głodu, czy zaniedbania 2 dzieci jest znacznie ważniejsze od tego, że te dzieci nie będą przebadane w ośrodku. I ważniejsze także niż to, że 2 innych dzieci znajdzie się w małżeństwie „współczesnych 30-latków: bogatych, ustawionych, dla których dziecko jest kolejnym „projektem do realizacji”.”. Może nie zaznają miłości, tylko luksus. Może będą biegać z kluczem na szyi, a ciepło rodzinne poznają lepiej z telewizora niż od zajętych rodziców. A może przeciwnie, z czasem ci 30-latkowie zakochają się w przygarniętym dziecku i nie będzie szczęśliwszej rodziny.

Nie życzę pani Agacie Puścikowskiej, by stanęła przed dylematem adopcji ze wskazania lub czekania w nieskończoność na własne dziecko, bądź na adopcję z ośrodka. Ale czasem, nawet będąc zapracowanym dziennikarzem warto głębiej poznać temat, warto porozmawiać z ludźmi i spróbować wczuć się w ich sytuację…

Po powrocie… I o tym jak ciężko jest pomagać tym najsłabszym

Dawno mnie nie było… Najpierw byłam u Teściów, gdzie net jest tylko na modemie, potem w górach, a potem miałam trochę zawirowań. Ale wróciłam i zamierzam tu zaglądać często… Może nie codziennie ale często…

Moja siostrzyczka wyszła za mąż. Nie byłoby z tego specjalnej notki (no, może kiedyś 😉 ), ale mieli ciekawy pomysł. Zamiast kwiatów, poprosili gości, aby przynieśli kosmetyki dla niemowląt – pudry, zasypki, kremy, itp., ew. jeśli ktoś woli – pieniądze z przeznaczenim na nie. Zebrali cały, niemały kosz, który pojechał do Domu Małego Dziecka. Gdy, 3 tyg. przed ślubem, zadzwonili tam, okazało się, że to właśnie są rzeczy, których im brakuje – pieluch i kosmetyków. Zebrali jednak też ponad 200 zł z przeznaczeniem na ten cel. Gdy zapytali co jeszcze jest najbardziej potrzebne, okazało się, że jest to specjalne modyfikowane mleko dla dzieci z alergiami. Takie mleko kosztuje 22 zł w aptece za dość małą puszkę, więc Domów Dziecka na to nie stać. Można jednak to mleko kupić taniej – na receptę, za 11 zł. Ale tu pojawił się problem, ponieważ… lekarka z tego DD nie chce (nie może?) wypisać recept i przekazać ich do realizacji, bo… zabrania jej tego ustawa o ochronie danych… Rozumiem, że pesel, adres, ale… Przecież ten adres i tak jest znany – wszystkie maluszki mieszkają w DMD, a co można zrobić z peselem malutkiego, kilkutygodniowego, a nawet kilkumiesięcznego dziecka? Nie wiem, może ja po prostu nie wiem wszystkiego (no, to na pewno 🙂 ), może do czegoś można, ale dzięki czemuś, co miało nas ochronić, nie możemy pomóc dzieciom – już i tak skrzywdzonym przez los – sierotom, bądź dzieciom, które z jakiś powodów nie mogą być z rodzicami, a na dodatek dzieciom, które są chore i nie powinny pić zwykłego mleka, a nawet mleka w proszku, ale nie zmodyfikowanego odpowiednio. Reagują na nie różnie – wysypkami, zaczerwieniami, kolkami, bólami… Ale zamiast dostać 20 puszek mleka, które mogą pić, dostaną 10, bo na więcej nie pozwoli ochrona danych…