Obserwuję, myślę, piszę

Strona główna » Posty oznaczone 'ogloszenia o pracę'

Archiwa tagu: ogloszenia o pracę

Po co komu list motywacyjny?

Chyba nigdy tego nie zrozumiem. Mając blisko 3 lata doświadczenia w rekrutowaniu ludzi, stwierdzam, że wymaganie listu motywacyjnego jest dla mnie równie dużą abstrakcją, jak w momencie gdy wysyłałam pierwszą aplikację. 95% to lanie wody, przepisywanie z netu lub „mądrych poradników” okrągłych zdań. Udowadnianie czegoś, co widać w CV, albo czegoś, czego nie ma (czyli 100% chęci pracy w tej, a nie w żadnej innej firmie).

Pamiętam, jak rozmawialiśmy kiedyś z Olafem na ten temat (dałabym głowę, że miał kiedyś wpis w tym temacie, ale bez wyszukiwarki go nie znajdę :().Dlatego zostawiłam te 5% – są sytuacje, w których LM jest potrzebny. Wtedy, gdy nie masz żadnego doświadczenia, albo pozornie żadnego, które możesz wpisać w CV i będzie powiązane ze stanowiskiem, na które się starasz. Wtedy w LM możesz napisać to wszystko, czego rekruter nie wyczyta w CV, a co może Ci pomóc, zachęcić go, by się z Tobą spotkał. Tak, wtedy napisanie LM działa na korzyść starającego się o pracę.

Zresztą, moja pierwsza aplikacja, to było króciutkie CV, z 2 praktykami, z których żadna nie predysponowała mnie do pracy w Agencji HR. Ale wypisałam w LM wszystko co mogłam, od moich chęci, motywacji, przez doświadczenie organizatorskie, aż do wypełniania wniosków do programów europejskich i… chwyciło. Tydzień później byłam na stażu (jako jedyny nie-psycholog wówczas), a 3 miesiące później pracowałam tam 🙂 Bez LM – nie miałabym szans.

Z drugiej strony są stanowiska, w których LM jest narzędziem dla rekrutera. Szukając specjalisty ds. PR, aplikacje zaczynałam czytać od LM. Po pierwsze – patrzyłam jak piszą, jak budują zdania, jaką mają ortografię, czy wszytko jest spójne. Do dziś trudno mi uwierzyć, ze połowa z pewnego CV jest prawdą – dziewczyna z doświadczeniem jako dziennikarz i PRowiec w 2 agencjach, gdzie ponoć odpowiadała za media relations, pisała z błędami stylistycznymi i ortograficznymi, a całość była rozbita na 3 fragmenty niewiele mające ze sobą wspólnego.
Potem czytałam list drugi raz – tym razem po to, by zobaczyć, czy ktoś, kto ma dbać o wizerunek firmy, potrafił zadbać o swój. Najlepsze jest to, że można to zrobić z 4 zdaniach. Najlepszy kandydat (wtedy mało znany, dziś zna go cały Kraków :D) napisał LM w mailu, w 4 zdaniach. To wystarczyło – całość spójna, logiczna, bezbłędna.

Jak widać – czasem LM jest potrzebny. Na stanowisko PRowca, może dziennikarza (choć tu rzadko składa się takie tradycyjne aplikacje), korektora, edytora. Ale po co LM na stanowisko informatyka, HRowca, Project Managera, sekretarki, księgowej i miliona innych stanowisk? Co można sprawdzić w nim (oprócz tego, czy nie ma ortografów, ale w CV też się zdarzają)? Jak często składamy CV tylko do jednej, wymarzonej firmy? (nie będę kryć, po rozczarowaniu Interią, która przez 6 lat była dla mnie wymarzonym miejscem pracy, nie mam (przynajmniej na razie) takiego ideału; i nie ukrywam podczas rozmowy, że aplikację wysłałam, bo interesuje mnie stanowisko i to co mogę na nim robić).

Mam czasem wrażenie, że część osób odruchowo wypełnia (albo raczej stosuje Ctrl+C, Ctrl+V) „CV i list motywacyjny w języku… prosimy wysyłać pod adres…” A potem i tak się okazuje, ze nikt tego nie czyta…

Infopraca – zmiany… na gorsze :(

Infopraca, jako dość nietypowy portal z ogłoszeniami dotyczącymi pracy, pojawiła się chyba 2, może 3 lata temu. Dlaczego nietypowy? Bo jako jedyny pozwalał na wysyłkę CV dosłownie dwoma kliknięciami. Oczywiście, najpierw trzeba było stworzyć swój profil (dość żmudnie, bo w kilku dość obszernych etapach, ale za to jednorazowo), a potem, gdy wyszukaliśmy odpowiadające nam ogłoszenia – wystarczyło nacisnąć „zgłoś się”, wybrać CV (można ich było stworzyć 5), wybrać list motywacyjny (albo nie) i wysłać.

Infopraca miała jeszcze jedno, świetne udogodnienie – pozwalała śledzić „stan” swojej kandydatury (oczywiście, zakładając, że potencjalny pracodawca zaznaczał etapy rekrutacji – CV mogło być otrzymane, rozpatrywane, odrzucone lub zaakceptowane). To unikatowe narzędzie, które – mimo 2 lat istnienia, nie zostało skopiowane przez żaden inny (większy) portal.

Na koniec ub. roku I. postanowiła się zmienić. Zorganizowano „casting” dla firm PRowych (wygrany przez agencję Ciszewski PR) , a w Wielkanoc zrobiono wielką zmianę (termin dość logiczny – kto w takim czasie szuka pracy).

Będąc aktywną użytkowniczką portalu (już dwie posady znalazłam właśnie poprzez Infopracę 🙂 ), zaraz po Świętach sprawdziłam efekty zmian. Nie powaliły mnie, ale pomyślałam – dam im czas na dostosowanie wszystkiego. Dziś – zajrzałam ponownie. Niestety…

Logotyp zostawię w spokoju – nie przekonuje mnie, ale nie każde logo trafia w mój gust. Jestem przeciwniczką znaków/rysunków/symboli, które się „gubią” (tu – kwiatek gubi płatek), ale zauważyłam taką dziwną modę, więc jestem w stanie zrozumieć skąd pomysł.

Jednak liczba zmian na gorsze – powaliła mnie. Na początek – błędne rozpoznawanie chronologii. Z jakiegoś dziwnego powodu moje miejsca pracy są układane… wg. nieznanego klucza. Dokładnie – w jednym CV są układane wg. lat (i tak być powinno), a w drugim… wg. miesięcy, w jakich je zaczynałam! Dzięki temu są one ułożone w zupełnie przypadkowej kolejności – ostatnie miejsce pracy jest na końcu, pierwsze gdzieś w środku. Abstrakcja.

Dodatkowo, niezależnie od tego, co było wcześniej wpisane, we wszystkich miejscach pracy mam wpisaną taką samą ilość podwładnych – niezależnie od tego, czy wcześniej był 1, 0, czy 5 – wszędzie mam 3 😀 (włącznie z praktyką 😉 ).

Kolejny problem zauważyłam wchodząc w swoje „kompetencje”, które obecnie zaczęto określać inaczej, a z wcześniejszych określeń wyciągnięto dziwne średnie. I tak m.in. język polski – dla mnie ojczysty, jako ojczysty został określony tak tylko w mowie – w piśmie i czytaniu okazało się, że jestem tylko „zaawansowana”. Co ciekawe – w określeniu „informatyki biurowej” mam również poziom… mówienia. Nie wiem co prawda jakim cudem mogę mieć poziom mówienia w Excelu, czy Windowsie, ale Infopraca uważa, że mogę.

Znacznie gorzej wygląda wyszukiwanie – jest znacznie mniej czytelne niż wcześniejsze, nie mogę też ustawić liczby linków, jakie pojawią mi się na stronie (co jest standardem już od wielu lat). Równie mniej czytelny i atrakcyjny wizualnie jest mailing – poprzedni był znacznie czytelniejszy (umieszczenie stanowiska, pracodawcy i miejsca pracy w tabeli ułatwiało szybki rzut oka na całość i decyzję czy coś jest dla mnie warte kliknięcia – obecny to linki i fragm. ogłoszeń jedno po drugim – znacznie gorzej).

Nie lubię też, gdy pozornie jakaś funkcja jest dostępna, a po naciśnięciu czytam, że Serwer tymczasowo nie akceptuje nowych żądań. Spróbuj później. Nie lubię też, gdy coś wymusza na mnie wysyłkę listu motywacyjnego. Jako (co jakiś czas) HRowiec mam świadomość jak często jest on niepotrzebny – i nierzadko w ogłoszeniach jest zaznaczone, że wymagane jest tylko CV. Ale Infopraca nie pozwala mi spełnić tej prośby…

No i tłumaczenia – co chwilę jakieś potknięcia (kojarzy mi się to z Ebayem, gdy wchodził do Polski po raz pierwszy – niechlujne tłumaczenie, literówki, itp.). W adresie – Warsawa, kierunkowy do Polski to… 44 (od kiedy??), e-mail dla kandydatów ma nazwę… kandydatow@ zamiast kandydat@.

Nie życzę źle Infopracy, bo – jak wspomniałam – byłam zadowolona z tego, co oferowała. Ale obawiam się, że jeśli strona polska (nowy zarząd) nie zabiorą się szybko za sprawę (może i aktywny udział Ciszewskiego przydałby się), to I. skończy jak wspomniany Ebay. Niestety, nieciekawie…