Obserwuję, myślę, piszę

Strona główna » Posty oznaczone 'reklama'

Archiwa tagu: reklama

Wyczucie chwili…

Reklama na snobka.pl – w czasie żałoby narodowej…

(skąd inąd – sama Snobka uległa naciskom – w poniedziałek logo było kolorowe, za co Snobce dostawało się ostro w komentarzach, dziś – widzę, że jest zmienione).

Prasa umiera…

Od kilku miesięcy z rynku znikają kolejne numery prasowe, a w innych zwolnienia tylko śmigają. We wrześniu wyszedł ostatni numer Internet, potem Internet Maker. Przeszły do sieci, ale to już nie to.

W czwartek wypowiedzenia dostała cała 30-osobowa redakcja Manager Magazin – styczniowy numer będzie ostatnim, jaki się ukaże. MM to marka, którą kojarzy chyba każdy, kto ma jakąkolwiek styczność z biznesem – od studentów pierwszego roku aż po poważnych managerów. I dla wielu pokazanie się tam było zaświadczeniem o własnym prestiżu – bo to Manager Magazin. I nagle, niemal z dnia na dzień, pismo znika z rynku.

Wypowiedzenia lądują także na biurkach w Forbesie, Newsweeku, TV Puls i wielu innych redakcjach. Krążą plotki o możliwości zamknięcia Dziennika.

Czy to wina Internetu? Złego zarządzania? Braku czasu, więc w efekcie rezygnacji z czytelnictwa (to widać szczególnie w przypadku dzienników – choćby w samym październiku spadła sprzedaż siedmiu ogólnopolskich dzienników).

A może wina tkwi w kryzysie i w branży PR? Klienci chętnie słuchają nieprawdziwych (ale słodkich) przekonań, że PR to darmowa reklama, więc nie trzeba już wykupywać tej płatnej. A prasa żyje z reklam, a nie ze sprzedaży egzemplarzy czytelnikom (wystarczy przeliczyć – jeśli egzemplarz pisma X kosztuje 8-9 zł, to przy założeniu sprzedaży ok. 260 tys. egzemplarzy daje niewiele ponad 2 mln zł. Dużo? To weźcie np. najnowszy numer Twojego Stylu, otwórzcie tę stronę z cennikiem reklam i przeliczcie jaki dają przychód… Nawet po odjęciu 20-30% (zniżki jakie dostają domy mediowe, stali klienci, klienci fundujący nagrody w konkursach) to i tak otrzymujemy wiele mówiącą o głównym źródle zarobku pism…

Nagrody dla pracowników… wg. Interii

Przeglądając dzisiejsze RSSy wpadł mi w oko artykuł na Interii o tym, że wielki boom gospodarczy kończy się (czy jest medium, które nie sieje tej paniki?)

Jednak większą ciekawostkę w tym artykule stanowi pewien link – zobaczcie sami, co Interia podlinkowało pod „nagrodami” (dla pracowników):

Biedronka kropki wyprała, teraz je wybiela…

Pamiętacie aferę związaną ze sklepami Biedronka i walczących z nią pracowników? Pewnie tak, choć było to już 2-3 lata temu.

Kilka dni temu pojawiło się zdanie, że Biedronka wyprała swe kropki – ostra kampania pokazująca firmę jako odpowiedzialną społecznie (hmmm), do tego zapadające w pamięć reklamy (szynka z Biedronki była naprawdę świetnym pomysłem, chyba najlepszym z całej kampanii).

I tak Biedronka nie tylko nie padła, ale powoli, uparcie rozrasta się dalej.

Takie jest prawo rynku – prawdopodobieństwo, że ludzie masowo przestaną kupować w tanim markecie dlatego, że wykorzystuje on pracowników (wskażcie mi taki, który tego nie robi) było nikłe, a o aferach w końcu się zapomina. Ale mimo to osoby przygotowujące kampanie, szczególnie PRowe chyba powinny mieć je na względzie.

Zaczęło się (z mojego punktu widzenia) od artykułu chyba w Tinie – pozornie nie związany, opisjący potrzebę profilaktycznych badań u kobiet (wiadomo – profilaktyka pozwala na wyleczenie wielu groźnych chorób, w tym raka), rozpisanie ile kobiet tego nie robi, zapomina nawet o umówionych wizytach, nie korzysta, ble, ble. A na końcu akapit, że np. pracownice Biedronki dostały od swojej firmy kupony na takie badania (wymienione nawet na jakie, ale nie napiszę, bo nie mam pod ręką), aby nie musiały czekać w kolejkach, ani samodzielnie za nie płacić… Akurat kobiety, które najbardziej były wykorzystywane, nagle stanęły w centrum troski o ich zdrowie… Podobny artykuł mignął mi potem w jeszcze 2-3 innych kobiecych czasopismach, a także na którejś kobiecej stronie… Zmasowany atak po prostu…

Potem doszła ta reklama, którą dziś wrzucił Mediafun:

Mam niejasne wrażenie, ze po raz kolejny ktoś zamiast na jakość, poszedł na ilość. I w tej ilości przedobrzył (na zasadzie bezy z wielką ilością różowej masy – po jej zjedzeniu nie masz na taką ochoty przez wiele tygodni). Im bardziej ktoś intensywnie mi wmawia, że jest taki super, dobry i wspaniały, tym bardziej zaczynam się zastanawiać w czym tkwi problem i jaka afera za chwilę wypłynie…

A przy okazji – kojarzy ktoś, skąd jest tekst o bezie z różową masą? 😉

Scarlet, czyli serial, który nie jest serialem (a czym – poniżej)

Nowy serial Scarlet. Mignęła mi ta reklama… jakiś czas temu. Nie wiem, tydzień, może dwa. Pamiętam, że nawet pomyślałam, że szykuje się kolejny hit (nawet zaskoczyło mnie, że to serial, a nie film kinowy). Zwiastun był na tyle dobry, ze choć widziałam go raz, zapamiętałam. Piękna kobieta- z pozoru aktorka, w rzeczywistości także agentka. I on, tropiący jej tajemnicę (reporter? paparazzi? zakochany?). Gdzieś w tle snuła mi się też świetna muzyka (tak, to jeszcze kolejna rzecz na punkcie, której mam fioła – muzyka filmowa, ta przywodziła mi skojarzenie z muzyką z Twierdzy).

Ale że lukę serialową mam wypełnioną i nie bardzo są szanse na wciśnięcie tam jeszcze czegoś, nawet nie skupiłam się na tym, kiedy ma on być. Z tego względu nie szukałam nic więcej. Do dziś, gdy w moje ręce, a właściwie w oczy wpadł ten wpis.

Okazało się, że… panna Scarlet to… telewizor, wyprodukowany przez LG. Miało być śmieszne, wciągające i frapujące. Śmieszne – chyba nie, wciągające – może, frapujące – chyba też nie. Bo nikt nie zastanawia się co to jest, tylko kiedy ma być ten serial.

Ciekawa jestem ile osób, które napaliło się na ten serial, teraz kupi telewizor… I ile zapytanych za miesiąc lub dwa na pytanie o Scarlet, odpowie, że to telewizor, a ile będzie pamiętać, że to miał być jakiś serial, ale chyba go w końcu nie puścili…