Obserwuję, myślę, piszę

Strona główna » Posty oznaczone 'serial'

Archiwa tagu: serial

Naiwność Mentalisty

Lubię serial Mentalista. Co prawda oglądam go jak trafię  na niego akurat i mam czas (czyli jakiś raz na dwa miesiące), ale mimo to lubię. Zarówno dzięki nieszablonowości pomysłu (przystojny manipulator pomaga policji), jak i dla urody Patricka, czyli Simona Bakera. Taki traf był dziś – 12 odcinek II serii…

1906541-simon-baker-jako-mentalista-643-482

Na początku – kamera, jakieś pytania. Nie do końca zręczne odpowiedzi i znów pytania. W końcu główna bohaterka (Teresa Lisbon, szefowa sekcji policji) zdenerwowana wyrzuca z siebie „co to ma być? miał być pozytywny materiał” (jak się okazało – do specjalistki ds mediów). Oczekiwałam czegoś uspokajającego, ale na pewno nie tego, co usłyszałam. W odpowiedzi padło (z naiwnością w oku) „będzie. jak będziemy otwarci, pozytywy same wypłyną„. Dalsze działania specjalistki polegały praktycznie na chodzeniu od biurka do biurka i wypowiedziach typu „agencie, wiceprokurator OCZEKUJE współpracy z mediami”, „agencie, niech pan odpowie na pytania”.

Zastanowiłam się przez chwilę, czy scenarzysta rozmawiał przed tym odcinkiem z jakimś PRowcem, albo rzecznikiem policji. Czy ktoś mu uświadomił, że pozytywy „same” nie wypływają, że nim puści się ludzi przed kamerę, trzeba z nimi porozmawiać, trzeba ustalić co i jak mówimy, przygotować listę pytań trudnych i odpowiedzi na nie. Że dziennikarz nie przychodzi po to, by nakręcić „pozytywny materiał” – od tego jest biuro promocji, które może przygotować film promocyjny. Dziennikarz powinien zrobić materiał obiektywny, ale jego rolą jest drążyć, denerwować, czasem nawet podburzać, by wyciągnąć możliwie dużo informacji. Niekoniecznie tych pozytywnych…

Oczywiście wiem – wtedy Teresa, Patrick i reszta, nawet jeśli czuliby się podrażnieni przez dziennikarzy, nie wybuchaliby zbyt łatwo i nie kazali im spadać. Na dodatek ich przemyślane odpowiedzi nie zostawiałyby aż tak wiele miejsc do popisu dla redaktorów, a i czas byłby bardziej odpowiedni, niż przypadkowy. Ale wtedy akcja zrobiłaby się znacznie mniej ciekawa 😉

Można było zrobić jeszcze jeden zabieg, by ta rola (w takim kontekście, w jakim była w filmie) była wiarygodna. Dziewczę powinno mieć 20 lat, być śliczną laską, którą ktoś zatrudnił, bo jest córką/siostrą/przyjaciółką kogoś na stanowisku i nie było na nią innego pomysłu. Jednak aktorka miała trochę więcej niż 20 wiosen, nie była też zbyt urodziwa, więc takie rozwiązanie nie weszło w grę. Innymi słowy –  wizja scenarzysty była na poziomie studentki. I to przed praktykami.

ment2

Ciekawym rozwiązaniem byłoby obsadzenie w roli PRowca samego Patricka (nie Simona, mam na myśli bohatera). Gość, który niemal czyta w myślach, (a na pewno między wierszami) mógłby się rewelacyjnie sprawdzić w roli, w której wyczucie nastrojów drugiego człowieka, jego oczekiwań i chęci ma niemal kluczową rolę. Z drugiej strony nie jest on zbyt sprawnym dyplomatą, więc długiej kariery raczej w zawodzie rzecznika nie zrobiłby 😉

Scarlet, czyli serial, który nie jest serialem (a czym – poniżej)

Nowy serial Scarlet. Mignęła mi ta reklama… jakiś czas temu. Nie wiem, tydzień, może dwa. Pamiętam, że nawet pomyślałam, że szykuje się kolejny hit (nawet zaskoczyło mnie, że to serial, a nie film kinowy). Zwiastun był na tyle dobry, ze choć widziałam go raz, zapamiętałam. Piękna kobieta- z pozoru aktorka, w rzeczywistości także agentka. I on, tropiący jej tajemnicę (reporter? paparazzi? zakochany?). Gdzieś w tle snuła mi się też świetna muzyka (tak, to jeszcze kolejna rzecz na punkcie, której mam fioła – muzyka filmowa, ta przywodziła mi skojarzenie z muzyką z Twierdzy).

Ale że lukę serialową mam wypełnioną i nie bardzo są szanse na wciśnięcie tam jeszcze czegoś, nawet nie skupiłam się na tym, kiedy ma on być. Z tego względu nie szukałam nic więcej. Do dziś, gdy w moje ręce, a właściwie w oczy wpadł ten wpis.

Okazało się, że… panna Scarlet to… telewizor, wyprodukowany przez LG. Miało być śmieszne, wciągające i frapujące. Śmieszne – chyba nie, wciągające – może, frapujące – chyba też nie. Bo nikt nie zastanawia się co to jest, tylko kiedy ma być ten serial.

Ciekawa jestem ile osób, które napaliło się na ten serial, teraz kupi telewizor… I ile zapytanych za miesiąc lub dwa na pytanie o Scarlet, odpowie, że to telewizor, a ile będzie pamiętać, że to miał być jakiś serial, ale chyba go w końcu nie puścili…