Obserwuję, myślę, piszę

Strona główna » Posty oznaczone 'telefony komórkowe'

Archiwa tagu: telefony komórkowe

Kościół jako operator komórkowy

W ub. tygodniu, oglądając jedną z telewizji śniadaniowych, usłyszałam, że Kościół przymierza się do zostania we wrześniu  operatorem komórkowym. Z jednej strony trochę zaskakująca propozycja, z drugiej hierarchowie kościelni są w biznesie od dawna – zaczynając od Benedyktynów, przez gdańskiego potentata w zakresie wody i wina, aż do toruńskiego medialnego koncernu.

Samego pomysłu nie będę oceniać – myślę, że Kościół ma tak dużą siłę przebicia, że szybko znajdzie abonentów wśród starszych osób, które jeszcze często są „grupą niezagospodarowaną”, a nawet grupą zaniedbaną. Skomplikowane oferty, przekaz reklamowy kierowany tylko do młodych osób, młodzi sprzedawcy, którzy często nie mają ochoty, ani umiejętności tłumaczyć zawiłości korzystania z aparatu 70-letniej babci – to wszystko odrzuca starszych ludzi jako klientów istniejących sieci. Przykładem trafionego produktu były anteny satelitarne i dekodery, które pozwalają starszym osobom odbierać w dobrej jakości TV Trwam – Cyfra, Polsat, czy Neostrada nie trafiły do nich, ale prościutki dekoder TV Trwam – tak.

Ciekawostką była wypowiedź zaproszonego księdza, który mówił, że to realizacja myśli Jana Pawła II o wykorzystywaniu wszelkich możliwych środków do ewangelizacji. I właściwie to był jedyny „haczyk”, jaki został wykorzystany. Znacznie więcej zawierały informacje prasowe (Ewangelia przesyłana SMSem, specjalne myśli świętych – np. Św. Augustyna, czy Franciszka, specjalne serwisy do odsłuchiwania, wiadomości o pielgrzymkach, czy imprezach ewangelicznych/kościelnych, itp.). Niestety, o tym wszystkim przedstawiciel „zapomniał” – pojawiło się to w portalach internetowych. Tyle tylko, że – jak przypuszczam – znacznie większa część grupy docelowej oglądała poranną telewizję. Internet to dla wielu starszych osób, (a w końcu one w większości będą stanowić target tej sieci, tym bardziej, że pojawiają się sugestie, że oferowane telefony będą proste i z dużymi klawiaturami) czysta abstrakcja – nie umieją się po nim poruszać, literki są małe, a na ekranie raczej niewygodnie się czyta, więc nie korzystają z niego. Po co w takim razie najlepsze informacje puszczać drogą, która nie wiedzie do grupy docelowej?

Snickersowy telefon

Pierwszy był MBank w 2006 roku (październik, listopad? jakoś tak). Pierwsza firma, która zaoferowała telefonię wirtualną – bez własnej sieci, korzystając z dzierżawionej infrastruktury. Jeszcze w 2006 takie działania zapowiedziało kilka innych firm (większość słowa nie dotrzymała ;)). Dzisiaj jest ich chyba 5 (MBank Mobile, myAvon, WP Mobi, głośny ze względu na zakazane reklamy Mobilking i Carrefour Mova). A dokładnie – 6. Bo miesiąc temu dołączył jeszcze Snickers Mobile (jakoś wcześniej nie zauważyłam – czyżby kolejne kiepskie rozplanowanie marketingowe?).

To jednak pierwsza telefonia, która chyba bardziej ma na celu promocję samej marki (zauważcie, że to Snickers Mobile, a nie Mars Mobile – mimo, że właścicielem jest firma Mars Polska Sp. z o.o.) aniżeli zarobek na telefonach.

Kolejny sygnał, że taki jest cel, to sposób „sprzedaży”, a właściwie rozdawania kart startowych – nie można ich kupić, tylko zdobyć wysyłając kody z batonów – im więcej kodów, tym większa szansa zdobycia karty (wg. informacji na stronie jest ich 100 000). Aby mieć pewność zdobycia (albo aby bardziej nakręcić liczbę sprzedanych batonów 😉 ) na stronie można sprawdzać, na którym miejscu w rankingu jesteśmy. I tak do 13 czerwca – ci którzy wówczas znajdą się na miejscu 1-100 000, dostaną pocztą kartę do telefonu (ponoć będzie można wybrać dowolny numer, ale… to już kilka razy było – i jakoś nigdy tak do końca wyboru nie było; poza tym każda pula wcześniej czy później się wyczerpuje).

Kolejny krok to doładowania. Aby to zrobić trzeba kupić Snickersa i… trafić na kod promocyjny. Gorzej, że te kody mogą mieć wartość np. 20 groszy, co nie wystarczy nawet na wykonanie jednego połączenia (tak, za 50 i 500 zł też mają być, ale – jak to zwykle – takie są zapewne rzadkie). Inna droga doładowania to telefon stacjonarny (co wyklucza wcale niemałą grupę osób, którzy pozbyli się go). Na koniec droga standardowa (uff, też jest) 😉

CIekawy jest cennik. Nawet bardzo… Wedle tego, sieci abonamentowe nie istnieją (a może ze Snickersa nie będzie można się na nie dodzwonić?), podobnie jak sieć Avonu i Carrefoura. Chyba, że po dogłębnych badaniach okazało się, że grupa docelowa nie posiada w ogóle telefonów abonamentowych, ani też w A. i C. No i do rodziców ani innych osób mających takowe, nie dzwonią.

Niestety, tego typu cennik, to chyba najgorsze, co może być. Telefon do każdej wymienionej sieci kosztuje inaczej, na dodatek najtańsze połączenie głosowe, nie oznacza najtańszego SMSa, ani MMSa. Dzięki temu bardzo trudno mieć kontrolę nad własnymi wydatkami…

Całość dowodzi, że nie jestem grupą docelową (czego łatwo się domyślić), ale… To mnie rozwaliło:

„Wkręć się w szołbiznes.
Masz dość oglądania w reklamach wypacykowanych 30-latków udających, że jeżdżą na deskorolkach? Weź sprawy w swoje ręce i wystąp w reklamie Snickersa®. Czekaj na szczegóły.”

Czyli będąc (prawie) 30-latką, nie mam czego szukać 😉 W takim razie nie będę. Przerzucam się na pistacje.