Obserwuję, myślę, piszę

Strona główna » Posty oznaczone 'Internet'

Archiwa tagu: Internet

Biedne AXN?

AXN to mój ulubiony kanał. Oczywiście dzięki serialom – CSI + Dr House + Amazing Race i… właściwie nic więcej nie oglądam 😉 Podejrzewam, że gdyby nie to, pewnie nie wzruszyłoby mnie to, co zobaczyłam dziś na ich stronie internetowej…

strona axn

Jak widać, stronę przesłania wielka koszmarna reklama nazwa.pl (sama reklama jest kiepska, do tego te kolory, zupełnie nieharmonizujące z barwami na stronie). Dodatkowo na stałe jest również na górze reklamowy banner.

Kolejną odsłoną była reklama BP (nie zrobiłam zrzutu) oraz Monster Polska (poniżej).

axn2

Może jestem dziwna, ale wydaje mi się, że kanał należący do Sony Enterteinment, rozwijający się, o czym świadczy otwieranie kolejnych kanałów pod marką AXN, nie jest chyba tak biedny, by musiał się ratować czymś takim.

Strona wygląda zupełnie nieprofesjonalnie, jak darmowa strona fana kanału, a nie witryna firmowa. Rozumiem, że domy mediowe (a chyba tu w grę wchodzi umowa z takowym, biorąc pod uwagę zmiany reklam) mają swoje warunki, ale czy naprawdę taki kanał jak AXN nie mógł wynegocjować swoich warunków (skoro już musiał się sprzedać)? Czy nie można było postawić warunku reklamy tylko i wyłącznie w formie górnego banneru i czy ten banner nie mógł mieć określonej wielkości (z trzech jakie widziałam, każdy miał inną wielkość, z czego banner Monster Polska zajmuje niemal połowę mojego ekranu).

Co prawda co jakiś czas ze strony znikają obce bannery i witryna wygląda normalnie (poniżej zrzut) – szkoda, że tylko czasem.

axn3

AXN – naprawdę warto wyglądać nieprofesjonalnie dla kilkuset złotych z reklam?

Personalizacja rządzi

Zalew reklam w Internecie jest tak duży, że przestajemy zwracać na nie uwagę (nie mam na myśli Adblocka, czy Flashblocka, tylko niejakie pozostawanie reklam poza postrzeganiem – widzę kątem oka, że coś tam jest, czasem się wkurzam, ale nie pamiętam, nie klikam). Nieraz mi się zdarza, że ktoś zobaczy jakąś ciekawą reklamę i mówi, „a widziałaś na onecie/youtube/zzz – pomysłowe”. W moim przypadku to przestaje działać, chyba, że w zasięgu wzroku dostanę coś, czego akurat szukam.

Natomiast na razie nieodmiennie przyciągają mnie personalizacje. Nie pamiętam, która była pierwsza (na pewno jakaś tekstowa, ale nie jestem w stanie odtworzyć). Niewątpliwie nadal uwagę nowych użytkowników przyciągają karty ze zdjęciem profilowym na Naszej Klasie.

karta personalizowana z NK
karta personalizowana z NK

Sama pamiętam swoje zaskoczenie, jak tę „kartę” zobaczyłam. Mimo, że sama mam kartę ze zdjęciem (Citi, małe zdjęcie,nie jako tło), to zatrzymałam się i przez chwilę zastanowiłam nad nią (kto wie, może gdyby to nie było ING, za którym nie przepadam, to może…?).

Akcją, która na razie jest dla mnie nie do pokonania było oczywiście „Imię Nazwisko w TV – to chyba o Tobie” („mój” filmik można zobaczyć tu). Tysiące emaili, tysiące nazwisk obu płci. Komentarze – od oburzonych do zachwyconych. Niemniej akcja i wykorzystanie techniczne możliwości personalizacji – rewelacja. Kogo obchodziłoby, że jakaś Kasia Kowalska jest poszukiwana (o ile takiej nie znamy i nie dzieje się to w naszym mieście)? Ale w momencie gdy poszukiwany jest ktoś o naszym imieniu, nazwisku i w naszym mieście? Tego nie da się zignorować 🙂

Ostatnio nie widziałam tak spektakularnych pomysłów, ale pojawiły się dwa ciekawe pomysły:

– na Goldenline, na białym tle pojawiał się zielony baner z napisem „Anna, o czym marzysz?”, a dalej „Sprawdź o czym marzy Imię Nazwisko jednego z kontaktów” (nie zrobiłam zrzutu, a potem już nie trafiłam na tę reklamę – nie wiem czy była to tak krótka kampania, czy ja z jakiś powodów nie trafiam na to). Szczególnie ta druga część, która sięgała do naszych kontaktów, zwracała uwagę 🙂 Nie wiem czy kontakt był dobierany losowo, czy jakoś inaczej – ale na pewno przyciągało wzrok 🙂

My fist your face – to reklama gry Street Fighter. Wystarczy wgrać swoje zdjęcie, by stać się jednym z wojowników. Dodatkowo – jeśli wgramy dwa zdjęcia, możemy pobić się z kumplem, albo… powalić najgorszego wroga.

Pewno za kilka miesięcy, lat personalizacja będzie równie popularna jak dziś wyskakujące flashe. I równie nużąca. Ale na razie nie jest, więc jest zabawna (i chyba skuteczna – biorąc pod uwagę niektóre casy) 🙂

Święta, święta…

Jak nie pisałam, to to nie pisałam, a dziś aż trzy posty mi wyszły 🙂

Nie dalej jak 5-6 dni temu media wyśmiały hipermarkety, w których na półkach pojawiły się już bombki, sztuczne choinki i gwiazdy. Wydawałoby się, że początek listopada, to od świąt tak odległy termin, że nie ma o czym mówić. Tymczasem… Święta zawitały również do Internetu! (czy tylko ja mam listopad w kalendarzu? może jest już grudzień?).

Oto dzisiejsze logo Briefa 🙂

brief

Ile dni trwa weekend?

Większość osób, które zapytałam, zgodnie odpowiadało, że 2, czasem zdarzyło się 3.

Ale nie w WP– tam trwa… 6! (i to nie jakiś długi weekend, ale zwykły, lutowy) 😉

Zobaczcie sami 🙂

film-wppl

Polski świat (upadłych) sklepów internetowych

Jak każda kobieta (no, prawie każda), lubię zakupy. Jeszcze bardziej lubię zakupy w Internecie – taniej, wygodniej i nogi nie bolą 😉 (choć niemożność zmierzenia na odległość butów i powąchania perfum sprawia, że jednak ruszam do zwykłych sklepów co jakiś czas). Nie pamiętam już nawet pierwszego zakupu, ale jak znam siebie, to było to Allegro i jakaś książka, gazeta robótkowa, albo włóczka.

Jednym z bardzo lubianych przeze mnie blogów jest blog Izy o różnych „przydasiach” – czasem wiele dni nic ciekawego nie znajduję, a czasem co dzień jest kilka gadżetów, na które mam ochotę. Właśnie rozwaliłam lusterko w kosmetyce, więc jak wyskoczyło mi lusterko w rssach, to kliknęłam z ciekawości. Nie zaciekawiło mnie, ale zaczęłam przeglądać kolejne lusterka – nie ma sklepu, sklep w likwidacji, wyprzedaż ostatnich sztuk… Wpisy były z 2006 i 2007 roku. Zaczęłam klikać po innych produktach – sklepy zagraniczne – w większości istnieją, sklepy polskie – wiele zniknęło lub znika. Co więcej, na blogu Izy wisi reklama Vivid, który też już upadł (pewnie opłacona dużo wcześniej)…

Weszłam w swoje zakładki – mam tam sklepy z bielizną, z włóczkami, z kosmetykami i księgarnie. Wszędzie są już braki – sklepu nie ma, albo jest w likwidacji…

Zastanowiło mnie, czemu tak wiele ich znika – źle dobrany produkt, brak czasu, kiepski biznes-plan lub promocja? A może niepotrzebne (jak niegdyś w moim przypadku) wyjście do realu? Albo sprzedanie innemu podmiotowi, który nie chce lub nie może zajmować się danym sklepem? Ilość zakupów w Internecie rośnie lawinowo, a sklepy bankrutują – jakby na przekór… A może po prostu nie dojrzeliśmy jeszcze do tego, że biznes internetowy wymaga tyle samo pracy, co ten realny?